środa, 23 lipca 2014

Rozdział VI

Początek tygodnia rozpoczął się po raz kolejny. Po 4 lekcji po raz pierwszy przemierzaliśmy korytarz razem z Remusem trzymając się za ręce. Uniosłam głowę dumnie i uśmiechnęłam się do niego.
- Uwaga nadchodzi żona numer 1 -zaśmiał się a przed nami pojawił się Syriusz naburmuszony. Stanął przed Remusem i zaczął jojczeć jak 100 % nastolatka.
- Ogarniasz to? Dorcas mnie rzuciła! Powiedziała że nie chce znać takiego idioty jak ja! Co za tupet! -warczał i prychał -Nie no odgryzę się na niej! I wiesz co? Ona chodzi z Rogerem, tym dupkiem z Ravu!
- Och to takie przykre -ledwo mógł się powstrzymać od śmiechu a Syriusz zmroził go wzrokiem.
- Ej łapko -powiedziałam podobnie jak Remus o mały włos nie wybuchając śmiechem -Nie żeby coś ale niezbyt lubię Dor przez co wiem jak się na niej odegrać. Przyjaciółką Dor oprócz Lily jest Domi która chodziła Rogerem ale ten z nią wczoraj zerwał. Jak razem się zmówicie to obydwoje poczują się zazdrośni.
- Domi to ta puchonka co nie? -spytał a ja przytaknęłam s-Czyli mam obmyślić plan godny ślizgona z dobrą duszyczką od puchonów? To brzmi śmiesznie Ellie.
- Dla ciebie łapusiu to Eleanore -powiedziałam i spojrzałam na mojego lunatysia -Idziemy na błonia?
- To zależy czy żona numer 1 i 2 mi zezwolą -zrobił urażoną minkę. Syriusz niechętnie ale się zgodził mówiąc że zgoda też jest od rogasia.
Razem z Remusem poszliśmy na błonia. Usiedliśmy nad jeziorem i tęsknym wzrokiem wpatrywaliśmy się w wodę. Trzymaliśmy się za ręce i nic nie mówiliśmy jakby cisza była czymś co potrzebujemy. W końcu przemówił Remus przełamując tą nieznośną dla nas obojga ciszę. To co powiedział... Rozczarowało mnie.
- Ellie ja... Ja nie chcę cię skrzywdzić -powiedział i odwrócił wzrok -I chodź mamy...Właśnie mamy tylko trzynaście lat, Ellie trzynaście! Jesteśmy razem aż jeden dzień. Myślisz że to dla mnie takie łatwe Ellie. Ciężko mi że narażam cię na to kim jestem.
- Nie narażasz mnie -przejechałam delikatnie dłonią po jego policzku -Jestem tak samo inna jak ty. Jestem takim samym potworem jak ty. Proszę nie odrzucaj swojego. Czuję że nie jest ci dobrze. Nie musimy być parą Remusie możemy być po prostu przyjaciółmi.
- Nie o to chodzi -powiedział po czym wstał i zaklną -Przepraszam ale ja zawsze coś spartolę Ellie. Chciałbym oddać się nauce ale do siebie możemy przecież wrócić co nie Ellie? Za rok za dwa? Nie chcę z tobą skończyć jak te parki takie jak Dorcas i Syriusz czy Domi i Roger. Chcę żebyś nadal mnie kochała bo i ja cię kocham tylko że po prostu nie możemy być razem.I to nie jest tak jak myślisz bo dał bym wszystko by z tobą być. Jednak myślę też że to za wcześnie Ellie za wcześnie. Obiecaj i ja ci obiecam że będziesz ze mną w szóstej klasie. Okay?
- Okay -przytaknęłam i przytuliłam się do niego ledwo powstrzymując przy tym napad histerycznego płaczu.
~3 lata później~

Te samo miejsce ta sama data ale inny rok. Siedziałam w tym samym miejscu zalana łzami. Obiecał mi i nie dotrzymał obietnicy. Szósty rocznik w szkole dzień po pełni. Objęłam rękami kolana a głowę wsadziłam pomiędzy nie. Czułam się totalnie załamana jeszcze do tego coś nie wyszło w przemianie i nawet eliksiry orzeźwiające nie pomagały. Westchnęłam cicho i zaczęłam śpiewać. Bolało mnie serce. Płakałam. 3 bite lata się do mnie nie odzywał i tylko czasami powiedział "cześć" bądź "wiesz co jest zadane" nic więcej. Kiedy Amy zaczęła chodzić z Rico straciłam oparcie podtrzymujące mnie na duchu. Zaczęła z nim chodzić już pod koniec roku i kleją się do siebie jak dwa skowronki. Dorcas nadal mnie nienawidzi chodź kiedy doznałam załamania nerwowego i popadłam w lekką depresję spojrzała na mnie inaczej. Teraz mam tylko oparcie w Lily która mnie nie opuściła kiedy upadłam i nie potrafiłam się podnieść. Amy też próbowała mnie podnieść lecz to nie wystarczało. Zamknęłam się w sobie niczym kwiat w pąk w chłodną noc. Ktoś usiadł koło mnie ktoś o kim w ogóle nie myślałam. Nathaniel usiadł koło mnie. Ten rozkapryszony ślizgon który nie raz już pokazywał mi swoje prawdzie ja w ciągu tych trzech lat.
- Ej Eleanore dość tych łez -zaśmiał się i trącił mnie w ramię. -Chodź cię nie lubię to stawię ci kremowe piwo jak się podniesiesz i się ze mną umówisz.
- To co już ze wszystkimi chodziłeś że teraz do mnie się zwracasz? -spytałam przez zęby
- Nie -burknął urażony -Po prostu chcę być miły! Nie możesz znaleźć różnicy po między flirtem a normalną gatką szmatką ? Chcę być po prostu miły a ty na mnie naskakujesz jak bym zabił ci matkę! Przepraszam ,Ellie przepraszam...Proszę tylko nie płacz! Ellie...
To było chamskie posunięcie. Moja mama zmarła mi rok temu na wakacjach na moich oczach! Od tego momentu zaczęłam popadać w depresje a to przeciążyło szalę. Zaczęłam płakać. Był to jeden z częstych napadów histerii. Chłopak objął mnie ramieniem i próbował uciszyć. Spojrzałam na niego i po prostu jako że  był jedyną osobą pod ręką to wpadłam mu w ramiona a ten mnie objął. Po prostu zrobiło mi się lepiej kiedy zaczął szeptać przy moje imię. Spojrzałam na niego i dopiero teraz odkryłam w nim coś czego nigdy nie mogłam w nim znaleźć. Współczucie. Spojrzałam na niego zaczerwienionymi oczami. Nic nie powiedziałam lecz wzrok mój dziękował mu że przyszedł i dał mi się wypłakać w jego ramieniu. Chłopak przejechał delikatnie dłonią po moim policzku wycierając mi łzy.
- Przepraszam Ellie -powiedział cicho tuż przy moim uchu po czym wstaną i podał mi dłoń. Wstałam a ten zapytał się mnie -Czy ty nadal go kochasz?
- Tak -powiedziałam i odwróciłam wzrok. Po tym jak przestaliśmy się do siebie odzywać zmienił się o 180 stopni. Widziałam chłopaka roześmianego i z roku na rok poważniał i próbował też zmienić swoich przyjaciół na darmo. Co roku pod koniec odstawiali taką akcje że niektórzy padali śmiechem. No może oprócz nauczycieli (wyjątek Dumbledore) których to w ogóle nie bawiło.
- Dlaczego? -spytał a ja go zmroziłam wzrokiem -No tak to przecież twoje sprawy nie moje.
- Dziękuję ci Nathanielu ale wiesz ja dziękuję ci za kremowe jednak może już pójdę -wymusiłam u siebie uśmiech -Może kiedy indziej?
- Twoje "Kiedy indziej" brzmi jak "Może nigdy" -powiedział a ja opuściłam wzrok i pobiegam do szkoły. Słyszałam tylko za sobą -On nie jest ciebie wart Ellie!
Jednak nie słuchałam jego. Wbiegłam do szkoły gdy nagle coś huknęło a cały korytarz napełnił się cuchnącym zielonym dymem. Zaczęłam się krztusić i wtedy zobaczyłam jak wybiegają z bananami na twarzach. Remus tylko ich poganiał lecz gdy mnie zobaczył zatrzymał się i pociągnął za rękę za sobą. Znów czułam dotyk jego dłoni. To było takie przyjemnie i znów obudziły się we mnie wspomnienia kiedy wyznaliśmy sobie miłość na korytarz. Niestety to nie było romantyczne bo kaszlałam w niebo głosy a od biegu zrobiło mi się niedobrze. Wpadliśmy do jakiejś klasy i wtedy kaszle nadeszły z większą siłą. Potter podszedł do mnie i zakrył mi usta dłoniom. Syriusz spojrzał na posąg jednookiej wiedźmy po czym coś zrobił i ukazało się przejście. Zaczęli mnie ciągnąć tym jakże wąski korytarzem. Po chwili zrobiliśmy postój a Syrusz i Potter wybuchnęli donośnym głosem.
- Widziałeś ich miny? Ślizgoni będą pamiętać do końca życia ten dym -powiedział Syriusz. -Jesteśmy boscy chłopaki. Następny plan to klej do szamponów największych ślizgońskich szych. A w ogóle co tu robi Elka?
- Ellie, gwiazdo -prychnęłam a Syriusz znów się zaśmiał.
- Szła akurat tym korytarzem i się nadziała na pułapkę więc ją stamtąd zabrałem -Remus wzruszył ramionami po czy uśmiechnął się do mnie -Dawno się nie widzieliśmy Ellie. To chyba będzie 3 lata co nie?
- Niestety -powiedziałam z uśmiechem. Po czym musnął delikatnie ale spontanicznie moje usta -Za długo czekałem. Jest już po sumach więc ten rok uważam za ten w którym nie muszę się aż tak uczyć.
- Ej to cy zrobiłeś z Remusem, Remusie? -spytał James a cała czwórka wybuchnęła śmiechem/
- To wszystko przez tę akcję czuję się tak...No nie wiem -powiedział a James spytał "Podniecony?" i znów się wszyscy zaśmiali -A do tego jeszcze ciebie złapałem. Podwójne szczęście.
- Pewnie zdałeś wszystko na W co nie ?-spytałam a ten unikał mojego wzroku. -Ja zawaliłam tylko Astronomię bo mam z niej Z.
- No to ja zawaliłem runy -powiedział i uśmiechnął się delikatnie -No to idziemy do miodowego królestwa tak James?
- Niestety moja peleryna pomieści tylko czwórkę a nie piątkę -zrobił podkówkę -więc albo idziesz albo zostajesz Lunatyku.
- Zostaję -powiedział a chłopaki zniknęli pod peleryną. Zostaliśmy sami w wąskim dość ciemnym tunelu. To trochę nie za romantyczne miejsce. -Tak więc co się stało od czasu naszego "rozstania"
- Załamałam się, popadłam w depresję po żałobie gdyż straciłam mamę. Mój ojciec stracił nogę przez ciężki urok który zrobił mu rany na nodze a te doprowadziły do takiej infekcji że tylko tak można było go uratować. Na szczęście szybko dostał magiczną protezę i czuje się dobrze. Po stracie mamy oddał się pracy -powiedziałam -Chodź poznał bardzo miłą asystentkę to nie jest nią zainteresowany a ona wręcz przeciwnie. Do tego ostatnio moje ciało uodporniło się na eliksir pobudzający i dziś czuję się jak szmaciana lalka.
- No to trochę się pozmieniało -powiedział -Jak chcesz możemy też iść do miodowego królestwa. Może i mają pelerynę niewidkę ale ja jestem od nich o wiele inteligentniejszy.
Zaśmiałam się i razem ruszyliśmy do miodowego królestwa. I chodź mnie zranił to nadal przy nim czułam się tak jak bym dostała eliksir euforii. Jestem przy nim po prostu szczęśliwa.

1 komentarz: