Pierwszy dzień szkoły okazał się nie być łatwym. Ze wzrokiem wbitym w wykładzinę szłam z książkami w rękach do klasy transmutacji. Chodź miałam prawie 10 minut jeszcze przerwy to zajęłam jakieś miejsce i zaczęłam przeglądać książkę. Czytając ją od deski do deski.
-Och ty jesteś ta nowa -powiedziała McGonagall -Eleanor Fray, koło ciebie usiądzie Remus Lupin. Mam nadzieje że nie będziesz narzekać.
-Nie prze pani -prawie że szepnęłam i znów wbiłam wzrok w książkę.
- Panno Fray mam dla ciebie propozycje -powiedziała -Wiem jak to jest zaczynać bez niczego możesz a raczej musisz iść po lekcjach do mojego gabinetu. Będziesz miała tak zwaną wizytę u psychologa jak w mugolskim świecie. Spróbuję ciebie jakoś otworzyć bo widzę że coś ciebie trapi.
- Tak prze pani -uniosłam wzrok ponad książkę -Nieszczęśliwa miłość. I nie trzeba mi psychologa pani profesor. Obiecałam dyrektorowi Dumbledore że się poprawię. To po prostu zmiana otoczenia tak na mnie wpływa. Jeszcze się zaprzyjaźnię obiecuję a wtedy zobaczy pani że nie jestem taka jaką pani mnie widzi.
Kobieta skinęła i wróciła do swojego gabinetu. Pomału do klasy zaczęli złazić się uczniowie. Czułam się osaczana więc moje serce zabiło szybciej a sama pomyślałam o ucieczce. Ktoś usiadł koło mnie. Blizna na twarzy, blond włosy. Lekko się odprężyłam bo czułam że na nim mogę polegać. I nie nie podobał mi się. Chodź nawet go nie znałam to czułam po prostu że mogę na nim polegać.
- Hej -uśmiechnęłam się po czym bezmyślnie dodałam -Ładnie pachniesz.
Chłopak zmieszał się ale co mogłam poradzić skoro pachniał jak ja. Jak pies. Zapach ten był zbyt charakterystyczny by go pomylić z innym. Jednak odwróciłam wzrok i spojrzałam w przejście w drzwiach. Pomału złaziła się cała klasa. Mieliśmy lekcje dzisiaj z krukonami więc widziałam moją BFF i nie mogłam z nią usiąść.Amy uniosła kciuk w górę i usiadła koło innej krukoniki. Weszli też James i Syriusz wraz z Dorcas ta widząc że się na nich patrzę pocałowała go w policzek. Zacisnęłam dłoń w pięść. Poczułam dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na Remusa tylko zaprzeczył.
- Tacy jak my musimy się trzymać razem. -szepnął -I nie denerwuj się bo w połowie zajęć będziesz musiała uciec na dwór a dopiero od dziś mamy brać eliksir. A do tego nie warto.
- Wiedziałam że jesteś taki jak ja -uśmiechnęłam się a w moich oczach pojawiły się iskierki. Wzięłam głęboki wdech. Wyczułam też trzy inne zapachy. Psa ale nie takiego ja my, jelenia, kota i szczura. -Czujesz?
- Jak miałbym nie czuć -zaśmiał się -Czuję 4 animagówm i ciebie. I damskie perfumy. Litry damskich perfum. Mój nos,ja umieram.
Nauczycielka która właśnie wyszła z gabinetu zmroziła nas wzrokiem po czym odchrząknęła i zaczęła lekcje. Jako że nie chciałam pani przeszkadzać w prowadzeniu lekcji zaczęłam pisać na kartce. Czyli masz lykanotropie tak samo jak ja? Mogłam się tego po części spodziewać. Od jak dawna? Mnie zaatakował wilkołak kiedy miałam 9 lat. Przesunęłam kartkę na jego stronę. Chłopak przygryzł wargę ale coś nabazgrał a gdy kończył zawitał na jego twarzy mały uśmiech. Zaatakował mnie gdy miałem 5 lat. A tak w ogóle wiesz kto cię zaatakował? Ja wiem ale to nie jest rozmowa na kartkę papieru.Plus powiem ci że zapraszam cię w sobotę na spacer po zakazanym lesie świetle księżyca. Nie chcę znów być przy tym sam. Znaczy chłopaki obiecali być razem ze mną. Znałem ich dość dawno i to dla mnie się nauczyli zmieniać. Jednak chciał bym by był ktoś mojej dolegliwości. To jak zgadzasz się? I tak przecież będziesz tego dnia w lesie więc co za różnica. A teraz przepraszam bo się uczę transmutacji panienko Fray. Przewróciłam oczami ale miał po części rację. Trzeba się przyłożyć do tej transmutacji. Przysunęłam się do niego i napisałam przy nim tak żeby widział ZGODA! Teraz to naprawdę musiałam skupić się na lekcji bo psorka by mnie zabiła. Kobieta tłumaczyła nam czego się będziemy uczyć i na czym będą polegać egzaminy z całego roku. Spojrzałam na Amy która naprawdę spała. Zachichotałam a profesor zwróciła mi uwagę. Poczułam ciepło na całej twarzy bo zazwyczaj nie zostawałam brana do tablicy dlatego że przeszkadzałam pani na lekcji. Niestety kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Wstałam.
- Co tak pannę Fray śmieszy? Skoro nie chce pani słuchać no to wymień mi prawa Gammpa -założyła ręce
- Dobrze profesor McGonagall otóż przetransmutować można każde ciało stałe, ciecz, plazmę i gaz oraz materię i niematerię. Każdy obiekt można dowolnie poddawać działaniu transmutacji. Wyjątkami są Duchy, różdżki, jedzenie i picie gdyż nie można ich stworzyć tak z powietrza ale da się je w coś zmienić, Obrażenia zadane klątwami, pieniądze czyli niemożna nagle stać się bogatym i wyczarować sobie ich z powietrza,nieturzy też uważają że miłość -wyrecytowałam całą formułkę którą próbowałam wkuć na wakacjach.
- Wybitnie -mruknęła pod nosem -Bardzo małej ilości czarodziejom udało się to zapamiętać wiesz? Jednak odbieram Gryffindorowi 5 punktów. Jednak że udowodniłaś mi że znasz się na transmutacji to dostaje jednka15 punktów. -usiadłam na miejsce. Była to moja pierwsza pochwała w szkole.
Po transmutacji miałam obronę przed czarną magią jednak do niej miałam jeszcze 30 minut. Szłam korytarzem gdy poczułam kogoś silne dłonie na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza.
- Kręcisz z Lunatykiem? -zaśmiał się -To nie twoja partia słodziutka.
- Skąd wiesz jakich lubię chłopaków Black? Może właśnie inteligentnych -powiedziałam przez zęby. Chłopak tylko uśmiechnął się i przyciągnął mój podbródek do swojego. Delikatnie musnął moje wargi. Było to jak jedzenie mlecznej czekolady a ja uwielbiam mleczną. Jednak ja nie chciałam już włazić jeszcze bardziej Dorcas za skórę a to doprowadziło by ją do tego że by mnie zabiła. -Jesteś okropny! Jesteś parszywy i kłamliwy! Dziwię się że nie jesteś ślizgonem! Nienawidzę cię! I jeśli raz mnie pocałujesz to przysięgam na własne życie że cię kopnę w twoje cztery litery!
Odwróciłam się napięcie przy okazji zadeptując jego palce u lewej nogi. On to miał tupet. Obruszyłam się i ruszyłam przed siebie. Im dalej od niego tym lepiej. Miałam jednak nadzieje że Dora się o tym nie dowie bo inaczej jestem zimnym trupem.
- Panno Fray mam dla ciebie propozycje -powiedziała -Wiem jak to jest zaczynać bez niczego możesz a raczej musisz iść po lekcjach do mojego gabinetu. Będziesz miała tak zwaną wizytę u psychologa jak w mugolskim świecie. Spróbuję ciebie jakoś otworzyć bo widzę że coś ciebie trapi.
- Tak prze pani -uniosłam wzrok ponad książkę -Nieszczęśliwa miłość. I nie trzeba mi psychologa pani profesor. Obiecałam dyrektorowi Dumbledore że się poprawię. To po prostu zmiana otoczenia tak na mnie wpływa. Jeszcze się zaprzyjaźnię obiecuję a wtedy zobaczy pani że nie jestem taka jaką pani mnie widzi.
Kobieta skinęła i wróciła do swojego gabinetu. Pomału do klasy zaczęli złazić się uczniowie. Czułam się osaczana więc moje serce zabiło szybciej a sama pomyślałam o ucieczce. Ktoś usiadł koło mnie. Blizna na twarzy, blond włosy. Lekko się odprężyłam bo czułam że na nim mogę polegać. I nie nie podobał mi się. Chodź nawet go nie znałam to czułam po prostu że mogę na nim polegać.
- Hej -uśmiechnęłam się po czym bezmyślnie dodałam -Ładnie pachniesz.
Chłopak zmieszał się ale co mogłam poradzić skoro pachniał jak ja. Jak pies. Zapach ten był zbyt charakterystyczny by go pomylić z innym. Jednak odwróciłam wzrok i spojrzałam w przejście w drzwiach. Pomału złaziła się cała klasa. Mieliśmy lekcje dzisiaj z krukonami więc widziałam moją BFF i nie mogłam z nią usiąść.Amy uniosła kciuk w górę i usiadła koło innej krukoniki. Weszli też James i Syriusz wraz z Dorcas ta widząc że się na nich patrzę pocałowała go w policzek. Zacisnęłam dłoń w pięść. Poczułam dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na Remusa tylko zaprzeczył.
- Tacy jak my musimy się trzymać razem. -szepnął -I nie denerwuj się bo w połowie zajęć będziesz musiała uciec na dwór a dopiero od dziś mamy brać eliksir. A do tego nie warto.
- Wiedziałam że jesteś taki jak ja -uśmiechnęłam się a w moich oczach pojawiły się iskierki. Wzięłam głęboki wdech. Wyczułam też trzy inne zapachy. Psa ale nie takiego ja my, jelenia, kota i szczura. -Czujesz?
- Jak miałbym nie czuć -zaśmiał się -Czuję 4 animagówm i ciebie. I damskie perfumy. Litry damskich perfum. Mój nos,ja umieram.
Nauczycielka która właśnie wyszła z gabinetu zmroziła nas wzrokiem po czym odchrząknęła i zaczęła lekcje. Jako że nie chciałam pani przeszkadzać w prowadzeniu lekcji zaczęłam pisać na kartce. Czyli masz lykanotropie tak samo jak ja? Mogłam się tego po części spodziewać. Od jak dawna? Mnie zaatakował wilkołak kiedy miałam 9 lat. Przesunęłam kartkę na jego stronę. Chłopak przygryzł wargę ale coś nabazgrał a gdy kończył zawitał na jego twarzy mały uśmiech. Zaatakował mnie gdy miałem 5 lat. A tak w ogóle wiesz kto cię zaatakował? Ja wiem ale to nie jest rozmowa na kartkę papieru.Plus powiem ci że zapraszam cię w sobotę na spacer po zakazanym lesie świetle księżyca. Nie chcę znów być przy tym sam. Znaczy chłopaki obiecali być razem ze mną. Znałem ich dość dawno i to dla mnie się nauczyli zmieniać. Jednak chciał bym by był ktoś mojej dolegliwości. To jak zgadzasz się? I tak przecież będziesz tego dnia w lesie więc co za różnica. A teraz przepraszam bo się uczę transmutacji panienko Fray. Przewróciłam oczami ale miał po części rację. Trzeba się przyłożyć do tej transmutacji. Przysunęłam się do niego i napisałam przy nim tak żeby widział ZGODA! Teraz to naprawdę musiałam skupić się na lekcji bo psorka by mnie zabiła. Kobieta tłumaczyła nam czego się będziemy uczyć i na czym będą polegać egzaminy z całego roku. Spojrzałam na Amy która naprawdę spała. Zachichotałam a profesor zwróciła mi uwagę. Poczułam ciepło na całej twarzy bo zazwyczaj nie zostawałam brana do tablicy dlatego że przeszkadzałam pani na lekcji. Niestety kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Wstałam.
- Co tak pannę Fray śmieszy? Skoro nie chce pani słuchać no to wymień mi prawa Gammpa -założyła ręce
- Dobrze profesor McGonagall otóż przetransmutować można każde ciało stałe, ciecz, plazmę i gaz oraz materię i niematerię. Każdy obiekt można dowolnie poddawać działaniu transmutacji. Wyjątkami są Duchy, różdżki, jedzenie i picie gdyż nie można ich stworzyć tak z powietrza ale da się je w coś zmienić, Obrażenia zadane klątwami, pieniądze czyli niemożna nagle stać się bogatym i wyczarować sobie ich z powietrza,nieturzy też uważają że miłość -wyrecytowałam całą formułkę którą próbowałam wkuć na wakacjach.
- Wybitnie -mruknęła pod nosem -Bardzo małej ilości czarodziejom udało się to zapamiętać wiesz? Jednak odbieram Gryffindorowi 5 punktów. Jednak że udowodniłaś mi że znasz się na transmutacji to dostaje jednka15 punktów. -usiadłam na miejsce. Była to moja pierwsza pochwała w szkole.
Po transmutacji miałam obronę przed czarną magią jednak do niej miałam jeszcze 30 minut. Szłam korytarzem gdy poczułam kogoś silne dłonie na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza.
- Kręcisz z Lunatykiem? -zaśmiał się -To nie twoja partia słodziutka.
- Skąd wiesz jakich lubię chłopaków Black? Może właśnie inteligentnych -powiedziałam przez zęby. Chłopak tylko uśmiechnął się i przyciągnął mój podbródek do swojego. Delikatnie musnął moje wargi. Było to jak jedzenie mlecznej czekolady a ja uwielbiam mleczną. Jednak ja nie chciałam już włazić jeszcze bardziej Dorcas za skórę a to doprowadziło by ją do tego że by mnie zabiła. -Jesteś okropny! Jesteś parszywy i kłamliwy! Dziwię się że nie jesteś ślizgonem! Nienawidzę cię! I jeśli raz mnie pocałujesz to przysięgam na własne życie że cię kopnę w twoje cztery litery!
Odwróciłam się napięcie przy okazji zadeptując jego palce u lewej nogi. On to miał tupet. Obruszyłam się i ruszyłam przed siebie. Im dalej od niego tym lepiej. Miałam jednak nadzieje że Dora się o tym nie dowie bo inaczej jestem zimnym trupem.
Phi, bać się jakieś dziewczyny. Ellie jesteś wilkołakiem! Zawsze możesz ją zjeść ;)
OdpowiedzUsuń*żartuje, żartuje*.