niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział I

Jedyne co trzymało mnie przy życiu to choroba mojej matki. Jeździła na wózku i próbowała robić wszystko sama chodź lekarz jej zabronił. Nadeszło kolejne lato i to kolejne bez listu z Hogwartu. Nie dziwiłam się gdyż nikt raczej by nie chciał aby w szkole uczył się wilkołak. Mój ojciec siedział w kuchni i próbował gotować. Wiedziałam że od razu powinnam do niego podejść i go wyręczyć. Jednak dzisiaj był dzień po pełni i czułam się jak Zombie. Przeciągnęłam się ospale i usiadłam na krześle przy stole.
-Niedługo powinnam iść na 3 rok a nadal nie mam tego głupiego listu. -powiedziałam
- Ellie to że nie masz listu to nie znaczy że nie możesz się uczyć magi -powiedziała - Jesteś czarodziejką czystej krwi i powinnaś się uczyć być czarodziejką.
- Może nie zauważyłaś mamo ale jestem wilkołakiem! -warknęłam i wbiłam paznokcie w drewniany stół. Zaczęłam oddychać powoli by się uspokoić.
- Eleanor nie podnoś głos na matkę -powiedział Felix a raczej mój ojciec -Dziś wychodzimy do miasta. Mama będzie miała kolejne badania i dowiemy się ile... Ile pozostało jej czasu.
Przygryzłam wargę. Wiedziałam że nie pozostanie z nami długo ale nie chciałam ją stracić tak szybko. Wybiegłam z kuchni do holu. Łzy lały mi się potokami. Weszłam do cholu i narzuciłam na siebie płaszcz. Biegłam przed siebie chaotycznie otwierając drzwi. Biegłam go lasu. Poczułam że już nie chodzę na dwóch nogach lecz na czterech. Zawyłam. Biegłam dalej. Chodziarz czułam zmęczenie nie przestawałam biec. Omijałam miasta żeby nie poczuć lidzkiej woni. Jako potwór byłam nieobliczalna. Poczułam morki zapach. Nie wierzyłam że pobiegłam aż tak daleko. Uspokoiłam się i znów stałam się sobą. Nie miałam nic na sobie. Stałam nad urwistkiem patrząc w ocean. Łzy nadal lały mi się po policzkach. Jedynie co nie miałam w strzępkach to płaszcz w którym miałam zapasową bieliznę. Przebrałam się szybko i usiadłam na ziemi. Po raz kolejny załkałam. Ktoś usiał koło mnie.
-Coś się stało? - głos ten był tak ciepły że się odwróciłam.
Zobaczyłam piękne oczy brązowe oczy. Nonszalanckie włosy opadające na ramiona. Odsunęłam się szybko od chłopaka. Ten wyciągnął różdżkę. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Tak dawno na niej nie gościł.
- Nie...Znaczy tak...Znaczy nie - odwróciła wzrok
-Jestem Syriusz. Syriusz Black czarodziej 3 rok w Hogwarcie będę od września -uśmiechnął się i podał mi dłoń którą od razu chwyciłam.
-Ellie. Ellie Fray także czarodziejka -uśmiechnęła  się przyjaźnie
-Można wiedzieć skąd jesteś? -spytał
- Z okolić Londynu -powiedziałam i wtedy do mnie dotarło że nie wiem gdzie jesteś.
- To co robisz tu? -spytał ze zdziwieniem -Masz jakąś wycieczkę?
- Nie -zaprzeczyłam -Sama tu przyszłam.
- Jak chcesz to możemy cię podwieźć na miotle -uśmiechnął się figlarnie -Ze mną na pewno nie spadniesz.
- Nie dziękuję -powiedziałam i szybko odbiegłam od niego
- To do zobaczenie w szkole Ellie -powiedział lecz już moim plecom.
Dziesięć metrów dwadzieścia. Schowałam się za drzewem i szybko ściągnęłam z siebie płaszcz. Zdenerwowałam się jednym wspomnieniem i już byłam potworem. Biegłam ile sił miałam w łapach. Nie myśląc o niczym tylko o chłopaku. Był naprawdę ładny i do tego miły. Uśmiechnęłam się i biegłam dalej przez las. Omijając z zawrotnym tempie drzewa i łąki. Byłam wtedy naprawdę wolna lecz przemiana naprawdę bolała jeśli nie było się czymś zajętym. Każda kość była jak by łamana i składana na nowo. Dobiegłam do domu już jako ja. Kulałam na nogę gdyż coś nie poszło po mojej myśli podczas przemiany. Drzwi były zamknięte.Chwyciłam klucz i otworzyłam je. Poszłam na górę do mojego pokoju. Przebrałam się szybko w dresy i t-shirt oraz klapki. Przeciągnęłam się jeszcze raz. Stawy mi strzelały. Usłyszałam pukanie do domu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam siwego mężczyznę w szacie czarodziejskiej. Uśmiechnął się.
-Jestem Dubledore kiedyś nauczyciel teraz dyrektor szkoły magi i czarodziejstwa Hogwart. -powiedział -Są twoi rodzice? -zaprzeczyłam - Och to nic. Mogę poprosić herbatę?
-Tak ,tak -powiedziałam i zaprowadziłam go do kuchni a sama nastawiłam wodę - Co pana sprowadza?
-Ty moja droga -powiedział ze spokojem - Czekałaś długo na ten dzień więc wiesz mogę wreszcie spełnić twoje marzenie. Słyszałem że już uczysz się w domu więc szybko nadrobisz materiał. Szkoda tylko że nie mogłaś zacząć tak jak inni. Nauczyciele i staruszek mieli co do ciebie i twojego kolegi jakieś wonty więc musieliście czekać na ten dzień. Więc teraz oto twój list Eleanor Fray. Mam nadzieje że trafisz do tego domu co ja. Widzę w tobie potencjał i... Uśmiechnij się, żyj życiem. To na co cierpisz to nie choroba to po prosu problem pojawiający się raz na miesiąc. Problem ten nie dyskryminuje cię do bycia człowiekiem Ellie. Więc...Moja herbata jest już gotowa?
Skinęłam głową i podałam mu kubek. Mężczyzna sięgnął dłonią do kieszeni i podał mi list.
- Zasłużyłaś na niego Ellie. Nie daj sobie wmówić że jesteś inna. Bądź najszczęśliwszą osobą na świecie w szkole, uśmiechaj się i nie zawracaj głowy osobami które się ciebie czepiają. Obiecaj mi to -powiedział i położył mi dłoń na ramieniu.
- Obiecuje profesorze -powiedziałam z dłonią na sercu
- Trzymam cię za słowo Eleanore Clarisso Ofelio Fray -powiedział i wybił do dna herbatę po czym wstał i wyszedł.
Zaczęłam skakać ze szczęścia. Miałam w końcu swój list z Hogwartu. Nie mogłam w to uwierzyć. Teraz tylko z niecierpliwością wyczekiwałam rodziców. Usiadłam na sofie i zaczęłam  patrzeć w kominek. Wyobrażałam sobie co tam będzie i jacy będą moi znajomi, mój chłopak. Ach te marzenia... Przypomniałam sobie Syriusza którego dziś poznałam. Westchnęłam. Do domu w końcu weszli moi rodzice i moja jedyna przyjaciółka Avalone która chodziła Hogwartu i była w Ravenclaw. Wybiegłam z listem. Mama uśmiechnęła  się słabo ale za to Amy zaczęła ze mną skakać. Zaczęłyśmy śpiewać piosenkę o zwycięstwie na cały dom.
- Ellie to niesamowite - powiedziała Amy - Może będziemy w tym samym domu.
- Nie jestem pewna Amy - powiedziała moja mama - Ellie to urodzona Gryfonka no i może po części Ślizgonka i Krukonka.
- Och szkoda - zrobiła smutną minkę a już myślałam że będziemy razem w pokoju - No ale będziemy widywać się na lekcjach więc nie jest źle. Ellie a dzisiaj mnie dokończysz bazgrać?
-Jasne chodź -pociągnęłam ją za sobą do swojego pokoju.
Dziewczyna usiadła a ja wyciągnęłam swój obraz oraz ołówek. Dopracowywałam teraz detale na przykład włosy i to jak jej się układają. Dziewczyna wysilała się aby się nie poruszyć. W końcu skończyłam szkic. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i wzięła kartkę.
- A teraz pokaż swój autoportret -kazała mi.
Niechętnie pokazałam mój autoportret. Nie był dokończony bo nie miałam czasu. Dziewczyna zagwizdała z uznaniem.Razem zeszłyśmy mój ojciec trzymał jakiś woreczek.
- No to jutro na pokątną co nie? -spytał -A babcia Cecylia zaopiekuje się mamą.
Skinęłam głową. Z Amy wyszłyśmy na dwór i wtedy do z siebie wyrzuciłam.
- Poznałam chłopaka! -pisnęłam
- Jak? Gdzie? Kiedy? -zdziwiła się
- No bo biegałam pod postacią potwora i po zamianie go poznałam. Miał na imię Syriusz Black... -nie dokończyłam słowa bo Amy mi przerwała
- On zajęty dziewczyno! - wrzasnęła - Uciekaj puki czas od niego! On ci tylko serce złamie i porzuci.
Skinęłam głową. Wierzyłam zawsze słowom Amy.Ona by nigdy mnie nie okłamała. Wiedziała że nie chce abym i ja przechodziła przez ból rozstania przez jakiegoś dupka.Wróciłyśmy do domu i usiadłyśmy przy stole dopiero teraz poczułam że jestem głodna jak wilk.

2 komentarze:

  1. Uu Black *.* ciekawie się zapowiada !

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, jak akcja się szybko dzieje. Troszkę błędów ortograficznych i brak przecinków, ale poza tym naprawdę super. Już nie mogę się doczekać ^^ Więcej Syriusza <3

    OdpowiedzUsuń